KONSTANTY KOŁTUN: Krawiec, chórzysta, przewodniczący
Konstanty Kołtun był w Kaliszu Pomorskim najbardziej znanym i wziętym mistrzem w swoim fachu krawiectwa męskiego. Cała męska część naszego miasta i okolic, szyła u niego najpierw ubranka do komunii, a potem garnitury do ślubu.
Ale to nie wszystko. Mistrz Kołtun śpiewał w kościelnym chórze, udzielał się społecznie, przez co wybrano go na funkcję Przewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej (odpowiednik burmistrza). A największym jego osiągnięciem było założenie przedsiębiorstwa szyjącego odzież roboczą, które zatrudniało kilkadziesiąt kobiet.
– Równie znanym krawcem męskim w Kaliszu Pomorskim był Alfons Kowalewski, mający pracownię na ul. Rybackiej. W parterowym domku jaki do dziś ocalał. On specjalizował się w odzieży ciężkiej, płaszczach, kurtkach. Ja szyłem głównie garnitury. Chyba dobrze, skoro była do mnie ciągle kolejka. Bo nad jednym ubraniem pracowałem tydzień i wymagałem by klient stawił się na trzy przymiarki – wspomina Konstanty Kołtun.
Pan Konstanty zmarł w 2016 r. Mieszkał na parterze dawnego przedszkola, które w latach 60. XX wieku funkcjonowało w budynku na rogu ul. Grunwaldzkiej i ul. Błonie Kaszubskie, prowadzącej do kaliskiej Podstawówki oraz Gimnazjum. Gdy miał zakład krawiecki, mieszkał na drugim piętrze kamienicy na rogu ul. Wolności i ul. Sikorskiego.
Od 26 września 1967 roku do 8 listopada 1972 roku, czyli nieco ponad pięć lat, urzędował w kaliskim Ratuszu, sprawując z wyboru ważną funkcję Przewodniczącego Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, co pisano wtedy w skrócie: Przewodniczący Prezydium MRN. Był odpowiednikiem obecnego burmistrza, czyli ojca miasta.
Problemy Kalisza Pomorskiego i jego mieszkańców, z którymi musiałem się borykać, nie były zasadniczo odmienne od obecnych. Wtedy także ludziom najbardziej brakowało mieszkań oraz miejsc pracy. Sprawę zatrudnienia rozwiązano budując „Żel-Gaz-Bet” – dużą wytwórnię prefabrykatów żelbetonowych. Znacznie gorzej miała się sprawa z budownictwem mieszkaniowym. Teraz jest chyba odwrotnie – uważa Konstanty Kołtun.
Do czasów jego urzędowania w Ratuszu wrócimy, prezentując dalej serię ówczesnych zdjęć. Najpierw trzeba jeszcze przypomnieć, iż „Żel-Gaz-Bet” (pisano częściej „Żelgazbet”) zatrudniał głównie pracowników fizycznych, czyli mężczyzn. Dlatego pracy dla kobiet w Kaliszu Pomorskim nadal brakowało. I wtedy, kończąc burmistrzowanie, Konstanty Kołtun założył w mieście oddział Spółdzielni Inwalidów w Wałczu, specjalizujący się w produkcji odzieżowej, i noszący nazwę „Sinogal”. Pracowano tam na dwie zmiany od 6 rano do 22, szyjąc w ciągu jednego dnia 150 ubrań roboczych. Hala zakładu wraz z częścią socjalną powstała naprzeciwko obecnego miejsca zamieszkania jego twórcy. Wychodząc z domu, widzi je jak na dłoni i wspomina czasy koniunktury na polską odzież, które niestety minęły.
Minęły jak mija życie. Przeszłość najwierniej zapisały stare fotografie. To wspaniale, że się zachowały, i że zostały udostępnione. Co widzimy na unikalnej serii zdjęć z okresu przewodniczenia przez Konstantego Kołtuna Prezydium MRN?
To uroczystości, zapewne 1-majowe, sądząc z ledwie rozwiniętych liści na drzewach w kaliskim parku przed Pałacem, wówczas już zabezpieczonym w formie trwałej ruiny. Na lewo od Konstantego Kołtuna (w centrum) stoi ówczesny sekretarz miejski PZPR, Tomaszewski. Natomiast pierwszy z lewej to przewodniczący Prezydium Gminnej Rady Narodowej, Chojnacki.
Kolejna uroczystość, to tzw. świecki chrzest, do którego zmuszano zwłaszcza rodziców pełniących służbę w wojsku albo w policji. Chodzenie przez nich do kościoła groziło w tamtych latach zwolnieniem, a w najlepszym razie wykluczeniem z awansu. Dlatego mundurowi brali śluby kościelne i chrzcili swoje dzieci w odległych parafiach. A dla zachowania pozorów poddawali się także obrządkowi świeckiemu.
Dla kontrastu, na tej fotografii widzimy członków kaliskiego chóru kościelnego. Nasz bohater wcale się z tym nie krył, co widać po swobodnej pozie. Stoi szósty z lewej (ma głowę na tle słupa).
Tu Konstanty Kołtun siedzi w towarzystwie sekretarza Urzędu – Haliny Lis (po lewej) oraz kierowniczki biblioteki, bardzo zasłużonej dla rozwoju czytelnictwa w Gminie – Czesławy Jęsiek.
A na kolejnym zdjęciu rozmawia żywo przy suto zastawionym stole, najprawdopodobniej z Jolantą Miętek. Warto zauważyć stojące przed nimi butelki z charakterystycznym zamknięciem na porcelanowe korki uszczelnione gumą i dociskane zmyślnie powyginanym drutem. Rozlewano do nich pyszną oranżadę, jaką produkowano przy ul. Drawskiej.
Fotografia zbiorowa pokazuje pracowników kaliskiego Ratusza w pomieszczeniach Biblioteki, która mieściła się na drugim piętrze tego gmachu, odbudowanego ze zniszczeń wojennych dopiero 20 lat po jej zakończeniu. Kto rozpozna poszczególne osoby?
Ostatnie, grupowe zdjęcie przedstawia mieszkańców Kalisza Pomorskiego na wycieczce do Wieliczki, w maju 1970 roku. To jest dopiero pole do popisu dla wszystkich, którzy potrafią zidentyfikować ukazane tu osoby, lub też odszukają swoich bliskich czy nawet siebie samych.